Aktualności Dodano: 11 maja 2021

Dla tych, którzy chcą dotrzeć do korzeni chrześcijańskiej cywilizacji

Data rozpoczęcia: 2021-05-11
Data zakonczenia:

Czym jest kryzys chrześcijańskiej nadziei i czy można go zażegnać? Co takiego wydarzyło się we Francji i na czym polegała heroiczna postawa kardynała Stefana Wyszyńskiego? O tych i o innych sprawach rozmawiamy z prof. Grzegorzem Kucharczykiem, autorem książki „Katedra i uniwersytet”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Biały Kruk.

Panie Profesorze, tytuł brzmi dość enigmatycznie, chociaż więcej dowiadujemy się z podtytułu, w którym mowa o chrześcijańskiej cywilizacji. Jeżeli mielibyśmy w kilku zdaniach opowiedzieć o publikacji – o czym ona jest?

Książka jest z jednej strony zwięzłym przypomnieniem, czym była cywilizacja „szczęśliwych syntez”, która dała Zachodowi katedry, i uniwersytety. Z drugiej strony opowiada o konsekwencjach rozerwania tej „szczęśliwej syntezy” wiary i rozumu.

Wróćmy do podtytułu - „O kryzysie i nadziei chrześcijańskiej cywilizacji”. W czym, Pańskim zdaniem, przejawia się ów kryzys?

Kryzys polega na odrzuceniu prawdy o tym, że – jak mawiał papież Benedykt XVI – wiara potrzebuje „oczyszczającej siły rozumu”, ale i rozum potrzebuje „oczyszczającej mocy wiary”. Parafrazując słowa św. Jana Pawła II z jego encykliki „Fides et ratio” (1998), można powiedzieć, że kryzys ten w naszych czasach nie tylko polega na odrzuceniu jednego ze „skrzydeł” (wiary bądź rozumu), ale również zanegowaniu istnieniu obiektywnej prawdy, ku której kontemplacji – jak uczy Papież – duch człowieczy wznosi się właśnie na tych dwóch skrzydłach.

Książka jest podzielona na kilka części, ale dużo miejsca poświęca Pan Francji, kładąc szczególny nacisk na okres Rewolucji Francuskiej, czas porewolucyjny i kolejne dziesięciolecia. Dlaczego wychodzi Pan akurat od tego kraju?

Francja to ciągle „pierworodna córa Kościoła”, choć niektórzy dodają, że „pierworodna, ale zapominalska”. To kraj, który oddał wielkie zasługi dla rozkwitu cywilizacji katedr i uniwersytetów w XII i XIII wieku. Wspaniałe katedry poświęcone Matce Bożej (Notre Dame) w Chartres, Reims czy Paryżu, a z drugiej strony paryska Sorbona, na której wykładali tacy tytani wiary i intelektu jak św. Tomasz z Akwinu – to wizualizacja tej cywilizacyjnej roli Francji. Ale Francja pokazuje też – w sposób bardzo dramatyczny – prawdę, że nic nie jest dane raz na zawsze. Kraj, który przed nami obrał sobie Matkę bożą jako królową, stał się krajem rewolucji antychrześcijańskiej i brutalnego stosowania wyrosłej z tej rewolucji zasady „rozdziału Kościoła od państwa” (laicyzm).

Czy pisząc o Francji widzi Pan analogię pomiędzy jej historią a tym, czego doświadczamy współcześnie?

Analogia polega na przestrodze, aby – mówiąc za św. Pawłem Apostołem – „stojąc, baczyć, by nie upaść”. Wielka przeszłość, wspaniałe dziedzictwo nie jest gwarancją, że będzie tak zawsze.

Myśląc o chrześcijaństwie w Europie, mam wrażenie, że jednak kościoły, które powstały w wyniku reformacji, są traktowane z dystansem. Ale przecież na naszym lokalnym podwórku bracia czescy wnieśli nową jakość do debaty publicznej, a miasto Leszno stało się istotnym ośrodkiem naukowym z własnymi drukarniami… Jak Pan się na to zapatruje?

Stało się tak nie dzięki, ale pomimo reformacji. Pokutuje ciągle mit o tym, jakoby protestancka reformacja „wyzwoliła ducha ludzkiego z okowów nałożonych przez Kościół”. Nic bardziej mylnego. To przecież Marcin Luter twierdził, że rozum ludzki to k…wa (w przekładzie literackim: nierządnica), a wielkim „grzechem” Kościoła rzymskiego była recepcja filozofii pogańskiej Grecji (Arystoteles). Jeśli do tego dodać wandalizm wobec sztuki sakralnej czy pustoszenie bibliotek klasztornych na obszarach opanowanych na przykład przez kalwinizm, trudno mówić w tym kontekście o kulturowym rozwoju.

W książce nawiązuje Pan również do czasów powojennych. Pisze Pan o prymasie Stefanie Wyszyńskim, wspomina Pan o zrównanej z ziemią Warszawie, kilkudziesięciu zburzonych kościołach, o katedrze gnieźnieńskiej. W końcu o tym, że Wyszyński otwarcie powiedział, kto i kiedy ją zniszczył.  Czy Pana zdaniem to przejaw odwagi? Spotkały go za to nieprzyjemności?

Przypominanie w okresie PRL o tym, że prymasowską bazylikę archikatedralną w Gnieźnie spalili w 1945 roku tuż po „wyzwoleniu” sowieccy żołnierze wymagało odwagi. Prymas Tysiąclecia był człowiekiem odważnym. Nie wiem o konkretnych nieprzyjemnościach, które go za to spotkały. Najważniejsze jednak było i jest to, że dzięki jego wielkiemu wysiłkowi jako arcybiskupa Gniezna ten barbarzyński czyn nie zwyciężył, bo archikatedra został odbudowana.

Książka jest wielowątkowa, gdyż Francja i Wyszyński to tylko wycinek całości. Na co szczególnie warto zwrócić uwagę w tej publikacji?

Nie chcę szczególnie reklamować jej treści. Każdy może wyrobić sobie na ten temat zdanie czytając tę publikację. Zwróciłbym natomiast uwagę na bogatą, ze smakiem dobraną szatę graficzną (jak to u „Białego Kruka”). Świetnie współgra ona z tekstem.

Czy Pańskim zdaniem cywilizacja pozachrześcijańska jest zagrożeniem dla Europy?

Jest zagrożeniem dla Europy jako pewnej określonej wspólnoty kulturowej, która powstała – jak przypominał Benedykt XVI – ze spotkania Jerozolimy (monoteistycznej wiary), Aten (dziedzictwa klasycznej filozofii greckiej) oraz Rzymu (tradycji prawa rzymskiego). Na przykład cywilizacja islamska zrodziła się z zupełnie innych korzeni. Cywilizacja jest – jak mówił prof. Feliks Koneczny – „metodą życia zbiorowego”, która wyrasta z określonej kultury, ta zaś czerpie inspiracje z określonej religii.

Mówiliśmy o kryzysie chrześcijaństwa, ale w podtytule pojawia się również słowo „nadzieja”. Czy to oznacza, że jest szansa na zażeganie kryzysu chrześcijańskiej cywilizacji?

Nadzieją jest fakt, że jest dużo ludzi dobrej woli i prawego umysłu, którzy chcą bronić tej cywilizacji. Widzieliśmy to jesienią zeszłego roku, gdy wielu ludzi (w tym sporo młodych) otaczało kościoły żywym murem nie po to, by miotać wulgaryzmy, tylko po to, aby otaczać te świątynie swoją modlitwą. Wielu ludzi (w tym sporo młodych) angażuje się w ruch przeciwko przemocy wobec osób najsłabszych (tj. nienarodzonych). To są wielkie znaki nadziei.

Panie Profesorze,  jeszcze na koniec: do kogo adresowana jest książka? Kto powinien się nią zainteresować?

Książka jest adresowana do wszystkich tych, którzy są zainteresowani dziedzictwem, z którego wyrasta nasza cywilizacja. Jeśli zastanawiamy się, co sprawiło, że Europa przez wieki była „kontynentem kultury” (Jan Paweł II), warto sięgnąć po tę książkę. Nie wyczerpuje ona tematu, ale skłania – mam nadzieję – do refleksji.

Dziękuję za rozmowę.